poniedziałek, 7 stycznia 2019

W Nowym Roku

A więc jestem. 

Jestem, choć czuję się jak niedźwiedź, który powinien hibernować, a tego nie robi. Jeżeli zapytacie, czy warto poświęcać życie na spanie, odpowiem, że zdecydowanie tak. 

Przychodzę jednak z refleksją, która kiełkowała w mojej głowie od dłuższego czasu- różnego rodzaju problemy z psychiką, walka z demonami, stany lękowe, nastroje depresyjne- wszystko to brzmi "dobrze" tylko na papierze albo w opowieściach. Osoba tak przedstawiona zdaje się być w jakiś sposób barwna. W rzeczywistości, gdy wszystko dzieje się w twojej głowie, życia bynajmniej nie ubarwia. Oczywiście, można wyjść z prawie każdego bagna, jednak może być naprawdę ciężko. Kiedy wszystko jawi ci się jako bezsensowne, płaskie i puste, jedyna szczera odpowiedź na pytanie czego chcesz? to niczego, naprawdę ciężko dostrzec kolory i uwierzyć, że warto się starać. Wiem o tym. Been there saw that. Zawsze jednak da się znaleźć odrobinę pasji i namiętności, odrobinę woli życia. Choć podniesienie się samemu to zadanie nieco karkołomne, są jednak osoby, które pomogą. Do dziś ściska mi gardło ze wzruszenia, kiedy przypomnę sobie zwykłe, proste słowa zrozumienia wiem, że jest ci teraz ciężko i krzepiący uścisk. 

Miniony rok był dla mnie pod tym względem trudny. W tym momencie jestem jednak o krok milowy naprzód od miejsca, w którym byłam kilka miesięcy temu. Zaczęłam czuć wreszcie wolę życia, która przygasła we mnie jakiś czas temu, choć jednak zawsze była ogromna. 

Wciąż zdarza mi się staczać w otchłań, pogrążać w rozpaczy, widzieć nawet nie szklankę do połowy pustą, tylko nie wiadomo co. Mam duży problem ze światem, niektóre rzeczy ciężko mi przyjąć i przeboleć. To uruchamia machinę gniewu i nakręcania się. Teraz jednak już wiem, że tego nie chcę. Po prostu nie chcę. Nie chcę po raz kolejny zagłębiać się w te myśli, bo nie przynosi mi to nic poza beznadziejnym samopoczuciem. Świat nigdy nie będzie idealny. Ludzie nie będą idealni. A ja w sprawie, która boli mnie najbardziej, podjęłam już działanie. Nauczyłam się już w jakiś sposób sama panować nad złymi myślami. Kiedy przychodzą w nocy niepokoje, wolę czytać statystyki ze skoków narciarskich i analizować osiągnięcia skoczków. Nawet jeżeli w tej danej chwili nie czuję się na siłach, by coś zrobić- nie muszę o tym myśleć. Jak mogę czuć się na siłach, będąc śpiąca i nieprzytomna?! Przecież jutro może być już zupełnie inaczej. Jutro może zaświecić słońce, lekki podmuch wiatru może smagać moje policzki, mróz zrobić ze mnie rumiane jabłuszko, a ja poczuję, że mogę wszystko. Czasami pojawia się też bolesne ukłucie gdzieś między żebrami, nieprzyjemny ucisk. Bywa, że jest to jakieś niewypowiedziane uczucie samotności, niemożność pełnego porozumienia z drugim człowiekiem. Coś we mnie zakorzenione, to, co sprawia, że gdy ktoś przekroczy pewne granice, robię się spięta i nastroszona. To, co sprawia, że tak łatwo mi bezmyślnie, wręcz odruchowo wyciągnąć pazury i kogoś podrapać. To, co sprawia, że czuję niepokój, gdy w towarzystwie jednego kolegi skacze mi dopamina, adrenalina i noradrenalina. Boję się, że nie będę w stanie tego kontrolować, a przecież nie chcę się teraz z nikim wiązać. Odkąd zerwałam kontakt z chłopakiem, o którym tu trochę pisałam i uważam go za zjeba; I ten sen, kiedy znalazłam się w jego ramionach i tak bardzo chciałam zostać przytulona, nie potrafiłam oderwać się, tylko coraz mocniej przylegałam. A równocześnie przerażona byłam, że coś się stanie, że to pójdzie za daleko.
Kiedy jednak wyobrażę sobie, że ten ból międzyżebrowy powodowany jest przez małego stworka, który w rzeczywistości jest bardzo smutny i samotny- od razu jakoś inaczej na to wszystko patrzę. Nie nienawidzę już tego uczucia, tylko patrzę ze współczuciem na to małe, smutne stworzonko. 

Nie wyjechałam ostatecznie w podróż, miałam wówczas tak negatywne nastawienie do świata, że nie byłam w stanie. Równocześnie nie była to moja jedyna szansa, wiele ich jeszcze przede mną. Zaczęłam jednak studia magisterskie. Choć początek było to, można rzec, moje Kilimandżaro, tak teraz układa mi się naprawdę dobrze. Mam wiele rzeczy, za które jestem wdzięczna. Kilku świetnych ludzi, pokój w akademiku, fajną współlokatorkę, kolegę Chińczyka, dzięki któremu coraz swobodniej się w tym języku komunikuję. 

Na Nowy Rok życzyłabym sobie więcej spokoju, chciałabym być jak Legolas we Władcy Pierścieni, który niezależnie od tego, co się dzieje, zdaje się zachowywać spokój i jakąś pogodę ducha. A przecież czasy wówczas nie były najlepsze. Chcę również stać się łagodniejsza, ponieważ wybuchy złości i impulsywność powoli przestają mi służyć. Wdawanie się w spór z facetem z flintą, albo grupą napakowanych, nawalonych dresów wracających z meczu do końca rozsądne nie jest. Bo w końcu skończę z rozwaloną głową w szpitalu. W najlepszym wypadku. 

Poza tym z postanowień- nie wziąć kredytu, nie zajść w ciążę i przeżyć. ;) Jak najbardziej uważam to, że wciąż żyję za swoje osiągnięcie. W końcu mogłam jak Magik skoczyć z okna w wieku 22 lat, a nie zrobiłam tego. Mogłam zostać przejechana przez tramwaj, mógł mi spaść pustak, albo samobójca na głowę, mogłam spłonąć żywcem w escape roomie. A ja wciąż żyję i oddycham. To jest jednak ogromny fart.



A utworu nie mogło być dziś innego, wyłącznie ze względu, że od wczoraj słucham go obsesyjnie. 

7 komentarzy:

  1. Bo słowo pisane ma to do siebie, że rzeczy okropne, niszczące i niewygodne można ubrać w piękne słowa. Ta sama myśl przyszła mi do głowy pięć lat temu, kiedy wychodziłam z zaburzeń odżywiania. To niesamowite, jak media i społeczeństwo romantyzują problemy psychiczne. Szkoda, że zamiast tego nie romantyzujemy pewności siebie i dbania o swoje zdrowie psychiczne.
    Trzymaj się ciepło, Wera.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie też miniony rok nie był łatwy. Dobrze zrobiłaś, że nie wybrałaś tych Chin. Za daleko i zbyt egzotycznie. Cele masz dobre, a zmiana środowiska też powinna być ważnym czynnikiem w walce z depresją. Trzymam kciuki zatem żeby Twoje cele zostały zrealizowane. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  3. Chciałam tylko powiedzieć, że rozumiem to. Cieszę się, że zaczęłaś czuć wolę życia. Pamiętam jaka ja byłam rozradowana gdy ona do mnie wróciła i przerażona gdy znów uszła. Trzymaj się dzielnie dziewczyno i nie pozwól sobie na te złe myśli ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja odpuściłam od momentu, gdy zrozumiałam, że złość i gniew nie zmieni niczego na świecie. Zaczęłam trochę medytować, wyciszać się, ćwiczyć jogę i jakoś tak inaczej mi się idzie w ten brudny świat. Życzę Ci tego upragnionego spokoju. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że ciężko wypracować mi systematyczność. Zawsze miałam z tym problem, ale staram się jak mogę i efekty są bardzo zadowalające. Polecam wypróbować. Być może to będzie to.

      Usuń
  5. Mimo że nasze sytuacje są różne, bardzo dobrze Cię rozumiem. Dlatego pozostaje mi tylko zacisnąć kciuki, z serca Ci kibicując :)

    OdpowiedzUsuń