środa, 21 października 2020

Wielkie plany zaczynają się na jesień

 Z dnia 28.08.2020.

Idzie jesień.

Człowiek wiele instynktów ma zredukowanych, ale to zawsze wyczuje. I nie zwiedzie nikogo prażące w południe słońce, rześkość poranka mówi wszystko.

Jesień to taka dziwna dla mnie pora. Niektórzy w lecie pragną przestrzeni i przygód, a w jesieni akceptują to co jest, chłonąc rzeczywistość z kubkiem herbaty w dłoni. Chłonąc swoje miasto i swoje cztery ściany.

Dla mnie to lato jest tym czasem, kiedy potrzeba najmniej. Mogę być wszędzie - mogę zwiedzać pałac cesarski na drugim kontynencie, spoglądać na Morze Czarne z 8 piętra komunistycznego bloku, albo pływać w rzece Malince u babci i na basenie w Trzyńcu. 

Wszędzie jest mniej więcej tak samo. Tak samo beztrosko. Ot, nie potrzeba mi wiele, nie mam wielkich ambicji, po prostu jestem na wakacjach.

Zimny napój wszędzie smakuje tak samo, a nogi opalę zarówno na plaży w Rumuni jak i na wycieczce rowerowej do Kojkowic. Mogę zapieprzać cały dzień rowerem po Kijowie albo siedzieć z psem na tarasie. To nie ma znaczenia, bo lato to atmosfera.

Jak jest słońce, to jestem na wakacjach. Być może konieczność pracy trochę psuje tę atmosferę, ale też nie tak do końca. Bo nawet w biurze możesz pić zimną lemoniadkę. 

W lecie jestem w tu i teraz odrobinę bardziej. Na miarę swoich możliwości. Wielkie plany zaczynają się na jesień. Potrzeba, by zrobić coś nowego pojawia się na jesień. 

Kiedy końcem sierpnia trafi się chłodniejszy, rześki dzień, moja głowa robi się pogodna i pełna marzeń. To wtedy myślę o przeprowadzkach o podróżach, a nie o siedzeniu pod kocem i sączeniu dyniowej latte. 

Latem można żyć z dnia na dzień. Nawet jak chodziłam do pracy to po prostu czekałam popołudnia, żeby móc powłóczyć się po Krakowie i wypić piwko. 

Jesienią jakby przychodzi szara rzeczywistość. Ale jest ten krótki okres w roku, kiedy ona nadchodzi. Kiedy mój zwierzęcy instynkt natychmiast to wyczuwa. Jestem wtedy zwierzęciem, które jest podekscytowane i przeczuwające nowości. 

*** 

21.10.2020.

Tak jest u mnie. Nawet w tej pandemicznej rzeczywistości, nie ruszając się szczególnie nigdzie, byłam po prostu na wakacjach. A jak macie Wy? 

3 komentarze:

  1. Pięknie napisane ... A my mamy tak, jak napisał klasyk w tekście tej piosenki: https://m.youtube.com/watch?v=LqKj-A1-lSY

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesienią robię się bardziej aktywna- ale to chyba tak trochę na przekór, wiesz? Islandzkie, bardzo intensywne pod względem ilości światła lato mnie rozleniwia. Zima...cóż. Jestem zdyscyplinowana w tym mroku, zawierusze, chyba po to, żeby nie dać się porwać ciemności i pustce, która się z niej wyłania. Jesienią wracam do jogi, więcej czytam, piekę kolejne dziwne wegańskie ciasta. W tym roku jesienią rzuciłam pracę, planuję zmienić wiele w życiu, pójśc do szkoły, zrobić prawo jazdy...wow. Sporo tego, aż mnie zmęczyło pisanie :D Także, jak widzisz, i mnie jesień porwała do zmian. Ok, u mnie to zima. Tak czy siak...coś w tym jest, w tej porze przejścia, która każe ci się zmobilizować- albo zejść ze sceny. Tak przynajmniej ja to widzę.

    A pandemia mnie już właśnie wkurwia, za przeproszeniem, bo wakacji po prostu potrzebuję, gdzieś poza wyspą. A na te się nie zanosi XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie jesienią często brak chęci i motywacji, ale teraz staram się ją wyłuskiwać i nie dawać się marazmowi, bo dość już go w życiu było... niezależnie od pory roku. Za ciepłem słońca tęsknię, ale to standard raczej, natury nie oszukam :)

    OdpowiedzUsuń